W ramach działalności w organizacji Polnischer Verein Luzern – Klubik Orzełki odpowiadam za...
Pilatus-Eigenthal
🚡 Startujemy z Kriens kolejką na Pilatus (w jedną stronę – w górę).
Kupujemy bilet na trzy stacje, ale po drodze zdecydowanie warto zwiedzić też pozostałe dwie.
Najpierw czeka nas podróż 4-osobową gondolą do pierwszej stacji – Krienseregg. Można wysiąść i kolejną część wycieczki rozpocząć później – nikt nie każe od razu gnać na sam szczyt. Każda stacja Pilatusa ma bowiem swój urok.
👉 Na tej pierwszej jest restauracja, ogromny plac zabaw z miejscami grillowymi i długa zjeżdżalnia, po której mogą śmigać nawet dorośli. Uwaga: prędkość „rakiety kosmicznej” gratis. 🚀
Szczegóły tej stacji zostawiam sobie na osobny wpis – bo tam też jest co robić i sporo dróg do wyboru.
Potem wracamy do gondoli i jedziemy na drugą stację – Fräkmüntegg.
Znajdziecie tu restaurację, rynnowe samochodziki (idealne na chwilę adrenaliny), park linowy oraz kolejne miejsca grillowe. Też temat na osobny wpis. 🔥
My zatrzymaliśmy się tylko na chwilę – nie chcieliśmy przegapić dużej kolejki linowej (na ok. 40 osób), która odjeżdża co 20 minut. W 10 minut byliśmy więc na trzeciej stacji – i, jak to już tradycja moich wycieczek na Pilatus, w kompletnej mgle. 🌫️
Na szczycie: mgła i chmury. Kto chce zobaczyć widoki, musi mieć szczęście albo pogodowego sprzymierzeńca. Wieczorami bywa tam podobno przepięknie – jedyny problem, że wtedy kolejka już nie kursuje. 🤷
Na Pilatusie obowiązkowe punkty to:
🐉 wejście na sam szczyt,
🐉 przejście przez jaskinie smoka, które prowadzą wokół góry i faktycznie pozwalają poczuć się jak w baśni o księżniczce więzionej przez smoka,
🐉 obejrzenie filmu o legendzie i historii kolejki w kinowej sali (są nawet fotele Vipowskie)
🐉 hologram smoka z Pilatusa - może akurat u Was będzie działać.
Po zwiedzeniu wszystkiego ruszyliśmy dalej.
Widoczność max. 10 metrów, a inni turyści wyłaniający się z mgły wyglądali jak aktorzy horroru. Sceneria: niby „przyjemna leśna ścieżka”, ale przepaście po obu stronach dodawały smaczku. 😅
Nasza trasa prowadziła przez:
- Tomlishorn (2128 m n.p.m.)
- Gemsmattli (2054 m n.p.m.)
- Widderfeld (2076 m n.p.m.) – szczyt można obejść tylko z jednej strony, a droga wcale nie taka łatwa: łańcuchy, skały i metrowe kroki. Niby trasa nieoznaczona jako trudna, ale adrenalina była.
Dalej czekała nas miła polanka i możliwość wejścia na sam szczyt Widderfeldu – my jednak odpuściliśmy, bo widoki ograniczały się do mgły w pakiecie all inclusive.
Ruszyliśmy grzbietem w kierunku Mittaggüpfi (1917 m n.p.m.), planując, że to będzie nasz ostatni „wysoki punkt”. Ale gdy tylko minęliśmy rozwidlenie na Eigenthal, mgła zaczęła się skraplać, więc zdrowy rozsądek podpowiedział: czas schodzić.
👉 Plan B: zejście albo do Eigenthal, albo do Schwarzenbergu.
Droga do Oberalp (1547 m n.p.m.) była usłana lokalnymi gwiazdami – alpejskimi krowami. 🐄 Było ich około setki, a każda miała inną „fryzurę” i kolor sierści – prawdziwa alpejska kolekcja mody.
Za Oberalp czekały lekkie bagna, zarośnięty szlak i przyjemne miejsce nad rzeczką na krótki odpoczynek.
Schodząc coraz niżej, dotarliśmy do dolinki w Eigenthal – tu już więcej cywilizacji: miejsca biesiadne, ogniska, a nawet toalety i zadaszenia. Wygodniej niż w niejednym miejskim parku.
Ostatni odcinek to płaski marsz do przystanku autobusowego. Warto pamiętać, że w soboty ostatni autobus do Kriens jedzie tylko około godziny 17:00.
Ale że nam elastyczne podróże niestraszne – złapaliśmy dosłownie „stopa” w postaci autobusu do Malters (jadącego przez Schwarzenberg – czyli naszą opcjonalną metę). Stamtąd w godzinkę byliśmy już w domu. 😎
🐉 Legenda o smoku z Pilatusa
W średniowieczu wierzono, że na Pilatusie żyją smoki. Były to potężne, ogniste istoty, które jednak miały też moc uzdrawiania.
Najbardziej znana opowieść mówi, że w roku 1421 pewien chłop został ciężko ranny i znalazł schronienie w grocie smoka na Pilatusie. Smok polizał jego rany i uzdrowił go.
Inna legenda mówi o smoku, który pewnej burzowej nocy spadł z nieba na Pilatusie i pozostawił po sobie smoczy kamień (Drachenstein), który rzekomo miał cudowne właściwości lecznicze.
Dlatego do dziś w Lucernie i okolicach często można spotkać symbol smoka jako „strażnika góry”.
🌦️ Przysłowie pogodowe o Pilatusie
W regionie Lucerny mówi się:
„Wenn der Pilatus einen Hut hat, wird das Wetter gut.
Wenn er einen Kragen hat, wird es bald regnen.”
czyli:
👉 „Kiedy Pilatus ma kapelusz (chmury na szczycie), pogoda będzie dobra.
👉 Kiedy ma kołnierz (chmury wokół jego zboczy), wkrótce będzie padać.”
To takie lokalne „prognozy pogody” – mieszkańcy od wieków obserwują Pilatusa, żeby przewidzieć aurę.
.jpg?width=474&height=356&name=Untitled%20presentation%20(9).jpg)
.jpg?width=463&height=347&name=Untitled%20presentation%20(10).jpg)